-Co takiego? -pobiegła do niej Milena.
-Jak to co? Dom, dom dla nas w Dortmundzie, wyjeżdżamy! -przytuliła szatynkę.
-Aaaaa! Kiedy, no mów! -mówiła szybko Milena.
-Jutro rano mamy samolot, dom jest śliczny, sama zobacz -Lidia pociągnęła przyjaciółkę aby ta usiadła.
Połowę dnia przyjaciółki spędziły na pakowaniu swoich rzeczy. Z tego wszystkiego zapomniał nawet o powiadomieniu swoich bliskich. Kiedy spostrzegły wybiła godzina 17:00.
-Mamo! Tato! -zawołała zbiegając ze schodów.
-Coś się stało? -zapytali rodzice Mileny, spokojnie siedząc i popijając herbatę w kuchni.
-Znalazłyśmy dom, jutro wyjeżdżamy -zapiszczała szatynka.
-Naprawdę? To super, gratulacje córeczko -uściskali ją Anna i Marcin.
-Cholera, co się tu dzieje, spać nie można -zszedł na dół zaspany Kacper-brat Mileny.
-O braciszek, jutro wyjeżdżam, będziesz miał spokój -wyszczerzyła się.
-Gratulacje stara! -poklepał ją po plecach.
Nadszedł wieczór. Jako że już o 6:00 rano dziewczyny musiały być na lotnisku, Milena położyła się wcześniej. Chciała być gotowa na dzień pełen emocji i wrażeń. W końcu zobaczy ukochane miasto, ukochaną drużynę, zamieszka z przyjaciółką, stanie się samodzielna...
Bardzo podoba mi sie prolog niby krótki ale świetny :)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na 1 i w międzyczasie zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/